Fotografia, która znalazła się na naszej okładce, jest najlepszym przykładem tego, że jedno zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów. Dziesiątki tysięcy godzin treningu, lata wyrzeczeń, porażek i triumfów, pokonywania słabości i konsekwentnego dążenia do celu, aby po kilkunastu sezonach startów pobić rekord świata na najważniejszej sportowej imprezie. Gdy największe marzenia realizują się w ciągu 6,84 sekundy, następuje taki wybuch radości, jaki w wykonaniu Oli Mirosław możemy zobaczyć na zdjęciu.
Duży napis na okładce „Festiwal w Lądku-Zdroju” nie kłamie. GÓRY, jak zawsze o tej porze roku, zapraszają na największą górską imprezę w Polsce. Jak się możecie domyślać, Ola będzie jedną z gwiazd tegorocznej edycji, na którą przyjedzie prosto z Mistrzostw Świata w Moskwie.
Podobnie jak my w kolejnych wydaniach naszego Magazynu, tak organizatorzy lądeckiego święta dbają o urozmaicenie wśród zaproszonych gości, przedstawianych dyscyplin, aktywności i miejscówek. Nie inaczej jest tym razem. Nikogo, ani w roli autora, ani na scenie, nie zawiedzie Brytyjczyk Leo Houlding, który opowie o swojej kolejnej niesamowitej przygodzie – tym razem na mitycznej Roraimie położonej na granicy Gujany, Wenezueli i Brazylii.
Zasłużoną markę wyrobili sobie także czescy alpiniści i laureaci Złotych Czekanów: Marek Holeček i Zdeněk Hák. Tym razem realizowali ambicje w górach najwyższych osobno – z innymi wspinaczkowymi partnerami. Obaj opowiadają o swoich przygodach w stylu alpejskim na łamach tego numeru. Zachęcam do przeczytania historii z Baruntse i Kangchung Shar, bo są one świadectwami, że alpinistyczni wojownicy przez duże W nie składają broni. A na scenie oraz przy piwie zobaczycie ich podczas Czeskiego Dnia w Lądku!
Temat wyzwań ekstremalnych kontynuujemy w rozmowie z Michałem Gierlachem – polskim uczestnikiem najtrudniejszego wyścigu paralotniowo-przygodowego na świecie.
Oczywiście nie tylko sportami górskimi w wydaniu ekstremalnym stoją ten numer GÓR i edycja festiwalu. Wręcz przeciwnie, proponujemy całą gamę aktywności i inspiracji dla każdego. Ot, choćby wspinanie w piachach, które jest oczywiście znacznie bardziej przygodowe niż to na Jurze lub w Sokolikach, ale równie wciągające i uzależniające. A także całą gamę celów trekkingowych.
Spójrzmy prawdzie w oczy: w tym krótkim wstępie nie sposób nawet zajawkowo przedstawić bogatej zawartości Magazynu, ani – tym bardziej – programu lądeckiej imprezy. Podpisuję się jednak obiema rękami pod tym, że każdy znajdzie w nich coś dla siebie!
Piotr Drożdż
Redaktor naczelny