„Gdy tylko zaczynała się rozmowa o jakimkolwiek osobniku, zaraz padało sakramentalne pytanie: «No dobrze, ale co on robił na Kazalnicy?» Na przykład: «Messner? A kto to jest Messner? Czy on coś robił na Kazalnicy?». A w skrajnych przypadkach: «Einstein? Czy on coś robił na Kazalnicy?». Jeśli ktoś nie wspinał się w ogóle na Kazalnicy, to po prostu go «nie było»” – z właściwą sobie swadą pisał Andrzej Machnik w wydanej przez nas książce W cieniu Kazalnicy.
Faktycznie, Zerwa to dla ludzi gór w Polsce – szczególnie tych wspinających się, ale nie tylko – ściana szczególna. Dlatego, po 20 latach od ukazania się na naszych łamach większych materiałów o najpoważniejszym urwisku Polskich Tatr, uznaliśmy, że najwyższy czas ponownie poświęcić mu cover story. Zwłaszcza że w tym roku mija dokładnie 60 lat od pokonania mitycznego Filara Kazalnicy.
Wracamy do tego przejścia, choć – zgodnie z duchem czasu – poświęcamy znacznie więcej miejsca klasycznemu wspinaniu na tej drodze. Szczegółowo opisujemy fascynującą historię wyścigu o odhaczenie Wielkiego Okapu, w której uczestniczyli najważniejsi wspinacze skalni lat 80. i 90. ubiegłego wieku, ale głos oddajemy też znacznie młodszemu pokoleniu, które powtarzało Filar niedawno: Karolinie Ośce i Michałowi Czechowi.
Z okazji 30-lecia GÓR przypominamy też bujdałki z początku XXI wieku autorstwa czołowych zimowych taterników, którzy szczególnym sentymentem darzyli słynną Chatkę na Włosienicy – miejsce, gdzie wówczas mogli nocować wspinacze zrzeszeni w klubach należących do PZA. Teksty te zachowały wyjątkowego ducha tamtych lat. Pamiętam, jak sam Wojtek Kurtyka żywo zareagował na którąś z tych wspinaczkowych opowiastek. „Kurczę, jakie to fajne, jakie świeże” – powiedział wtedy Zwierz. I tak zostało do dzisiaj.
Numer Tatrzański nie może się obyć bez ciekawego wywiadu. Tym razem o swoich taternickich przygodach opowiada Janusz Skorek, który wspomina wspinaczkowe początki, biwaki pod gołym niebem, opowiada o ulubionej ścianie Małego Młynarza, 80-metrowym locie na bielskiej linie i wspinaniu z Jurkiem Kukuczką na Młynarczyku. Słowem: jest to łakomy kąsek dla każdego tatromaniaka, który uwielbia barwne opowieści z dawnych lat.
Oczywiście nie zapominamy także o turystach, którym tym razem proponujemy wycieczki dolinami Furkotną i Młynicką, wejście na Solisko oraz Hruby Wierch. A dla prawdziwych topograficznych maniaków o duszy eksploratorów mamy opowieść o szukaniu nieodkrytych wcześniej turniczek.
Tradycyjnie w Numerze Tatrzańskim robimy też geograficzne skoki w bok: tym razem między innymi w góry Picos de Europa i do Turcji. A wszystkim wędrowcom prezentujemy największe od lat zestawienie plecaków. Mój jest już spakowany i coś mi się wydaje, że zainspirowany tematem numeru w tym sezonie po latach zobaczę Czarny Staw prosto pod nogami. Bo wszędzie jest dobrze, ale w Tatrach najlepiej!
Piotr Drożdż