logo

Drodzy Czytelnicy

Nietrudno dostrzec, że staramy się, aby każdy numer naszego magazynu różnił się od poprzedniego. Uważamy, że w czasopismach, opisujących aktywność tak bardzo kojarzącą się z wolnością i przestrzenią, nie ma miejsca na sztywne podziały rodem z pism szerokiego obiegu typu: kraj, świat, rynek, polityka, nauka... Nie ukrywamy więc, że cenimy sobie pewną dozę improwizacji przy „konstruowaniu" poszczególnych numerów. Oczywiście w pewnych granicach: zawsze znajdziecie na naszych łamach Echa z Gór, Rock Serwis, mamy stałe działy w postaci Skałoplanu, Recenzji, Kącika Tatrzańskiego Turysty czy cyklów 1+1. Zwyczajowo zamieszczamy też opisy wspinaczkowych rejonów z całego świata oraz reportaże z ważniejszych lub ciekawych przejść. Jednak nie staramy się każdego numeru sprowadzić do wspólnego mianownika, tzn. nadać identyczną kolejność działom, na siłę dopasować objętość danych rubryk do sztywnych ram nakazanej liczby stron czy ograniczać polot naszych autorów za pomocą kieratu narzuconej liczby znaków czy zdjęć. Ci ostatni bardzo to doceniają. Wszystko wskazuje na to, że również odbiorcy naszego pisma chwalą sobie „niespodziankowy" charakter GÓR, czego dowodem jest chociażby wielkie powodzenie wszelkich niestandardowych numerów -tych z myślą przewodnią i monograficznych.

Również wydanie, które oddajemy w Wasze ręce, jest pod pewnym względem unikalne. Nigdy wcześniej na łamach jednego zeszytu GÓR nie zamieściliśmy tak wielu opisów różnych rejonów, topo i skałoplanów. Dziesięć różnych miejscówek, scharakteryzowanych na łamach kwietniowych GÓR, pozwala z czystym sumieniem nazwać je NUMEREM PRZEWODNIKOWYM. Największym materiałem z tej kategorii jest zapowiadany od dłuższego czasu opis północnoamerykańskiego rejonu Indian Creek. Podobnie jak inne magazyny wspinaczkowe na świecie, które ostatnio opublikowały artykuły na temat tego miejsca, wykorzystaliśmy świetne zdjęcia Beata Kammerlandera, dobrze znanego naszym Czytelnikom oraz gościom Krakowskiego Festiwalu Górskiego. Gdy jednak okazało się, że do Indian udaje się osoba z naszej redakcji, Maciek Ciesielski, postanowiliśmy - zamiast wykorzystać tekst tłumaczony już na kilka języków -poczekać na powrót wielokrotnie sprawdzonego autora i zamieścić gorący jeszcze materiał z „pierwszej ręki". Dziś, porównując te dwa artykuły, jesteśmy przekonani o słuszności takiej decyzji. Zapraszamy więc w niezwykle ciekawą i atrakcyjną wizualnie podróż do krainy rys idealnych.

Kolejnym materiałem przewodnikowym jest opis trzech rejonów skalnych na trzech kontynentach: Tsaranoro, Bugaboos i Doliny Cochamo. Każdy z nich oferuje atrakcyjne wspinanie wielowyciągowe i każdy został przedstawiony przez znanego, polskiego wspinacza, który odwiedził go w ostatnim czasie (kolejno: Davida Kaszlikowskiego, „Wawę" Zakrzewskiego i Bogusia Kowalskiego). Mamy nadzieję, że zaprezentowane przez nas wizytówki tych miejsc zaowocują włączeniem ich na listy Waszych celów. Z pewnością warto, a wyprawa do tych miejsc nie jest w żadnym wypadku czymś nieosiągalnym dla przeciętnego zjadacza chleba (zarówno pod względem poziomu sportowego, jak i zasobności kieszeni).

Pozostałe sześć miejscówek zostało opisanych w ramach stałych działów. W 1+1 zaczynamy już myśleć o letnim wspinaniu w Tatrach i przedstawiamy piękne klasyki na południowej ścianie Wołowej Turni. W skiturowej wersji tej samej rubryki udajemy się tym razem na łagodniejsze zbocza Tatr Zachodnich, a w cyklu o Karpatach Wschodnich - foczymy stokami Czarnohory. W Skałoplanie znajdziecie kolejną część cyklu Pionowe Sudety oraz topo ciekawej skały na Jurze - Kazalnicy Suliszo-wickiej. Tatrzańskim turystom proponujemy zaś atrakcyjny i stosunkowo mało znany cel w postaci Ciężkiej Turni.

Jak już zapewne zauważyliście, nasza okładka nie nawiązuje do praktycznych artykułów, które w znacznym stopniu zdominowały numer (mimo że miejscem akcji coverowego zdjęcia jest Tsaranoro). Niezwykle „intensywny" portret w akcji Haralda Bergera zapowiada materiał poświęcony pamięci świetnego austriackiego wspinacza, który zginął pod koniec ubiegłego roku. Niestety, jest to już druga wybitna postać - po Toddzie Skinnerze - którą przychodzi nam pożegnać na naszych łamach na początku tego roku. Jesteśmy pewni, że wspomnienia o Harim autorstwa jego przyjaciół dostarczą Wam wielu wzruszeń. Mamy jednak szczerą nadzieję, że przez bardzo długi czas nie będziemy mieli okazji do składania tego typu hołdów.

Piotr Drożdż



adres email do składania reklamacji: reklamacje@czytaj.goryonline.com