Drodzy Czytelnicy
W najnowszej historii GÓR opublikowaliśmy kilka głównych materiałów, a nawet cover stories, w których motyw podróży, poznawania danego kraju lub rejonu podczas drogi w góry lub skały był co najmniej równie ważny jak sam opis wspinaczki lub działalności górskiej. Zdając sobie sprawę z profilu naszego pisma (w końcu mamy w nazwie "sportowy"), mieliśmy przy ich publikacji pewne obawy. Niesłusznie. Reakcje Czytelników utwierdziły nas w przekonaniu, że nasi odbiorcy doskonale zdają sobie sprawę, że podróż i jej poznawcze oraz estetyczne walory wiążą się z działalnością wspinaczkową w sposób nierozerwalny. Co więcej, to właśnie one dużym w stopniu decydują o wyjątkowości tej formy aktywności. To bowiem wspinacze, udając się często w miejsca oddalone od głównych celów turystycznych, mają okazję obcować z "prawdziwym" obliczem danego kraju lub regionu. Dzięki temu, paradoksalnie, choć często zwiedzają "przy okazji", mają możliwość zobaczyć i poczuć więcej niż turyści, których głównym celem jest poznanie odwiedzanych miejsc.
Cover story tego numeru, "Indie w trzynastu asanach", zalicza się do wspomnianej powyżej kategorii materiałów, będąc w jakiejś mierze podręcznikowym przykładem "gatunku". Oryginalny język może wprawdzie razić purystów, ale czuć, że autor na nic się nie sili, jest do końca sobą i nawet przeciwnik nowoczesnego słownictwa przyzna, że tekst sam się czyta, a narracja jest wyjątkowo żywa i sugestywna. Równie wyjątkowe jak tekst, są świetne zdjęcia Jacka Kudłatego, których próbkę prezentujemy na okładce.
Blok materiałów o wspinaniu w Kirgistanie to zarówno coś do poczytania, jak i skarbnica wiedzy dla tych, którzy mają zamiar udać się w te niesamowite góry. "Nauka kucania" odbiega objętością od normy, jeśli chodzi o długość publikowanych na naszych łamach tekstów. Nie mamy jednak wątpliwości, że nikt nie będzie żałował czasu przeznaczonego na jej lekturę. Poza tym... Jest to kolejny artykuł bardziej podróżniczo-wspinaczkowy niż odwrotnie.
Wreszcie, kończąc omawianie dużych materiałów, dochodzimy do - last not least - drugiej części monografii Aconcagui. Otwiera ją opis mającego miejsce przed dwudziestu laty polskiego przejścia południowej ściany tego andyjskiego olbrzyma. Dziś, z perspektywy czasu, wspomina ją specjalnie dla Czytelników GÓR Wiesiek Burzyński. Przed dwiema dekadami tego samego zadania, choć na świeżo, podjął się na łamach "Taterniczka" legendarny Falco Dąsal. Można powiedzieć, że połączenie przez nas obu tekstów jest w pewien sposób symboliczne - w końcu GÓRY wywodzą się w prostej linii właśnie od "Taterniczka". W dodatku powstała w ten sposób niezwykle barwna i ciekawa, konfrontująca wrażenia ze wspomnieniami opowieść. Usatysfakcjonowani będą zarówno Ci, którzy zasmakowali w barwnej narracji Wieśka Burzyńskiego, jaką błysnął na naszych łamach rok temu (kwiecień 2004), opowiadając o polskiej drodze na Fitz Royu z 1984, jak i - jakże liczni - miłośnicy prozy Falca z kart "Każdemu jego Everest". Inna sprawa, że często są to zapewne jedni i ci sami... Monografię najwyższego szczytu Ameryk dopełnia topo oraz praktyczne wskazówki Ryszarda Pawłowskiego dotyczące Drogi Lodowcem Polaków.
Oczywiście na wiosnę nie mogło zabraknąć skałkowych materiałów o charakterze przewodnikowym. Włoski rejon Grotti opisuje w ramach Skalnych Rajów nasza najlepiej wspinająca się kobieta, Ola Taistra. Z kolei stały współpracownik GÓR, Michał Wiśniewski, kontynuuje prezentację rejonów bulderowych. Materiałem o Czartówce rozpoczyna cykl artykułów poświęconych wspinaniu na małych formach w Rudawach Janowickich.
Reasumując, powiedzenie "dla każdego coś miłego" jak ulał pasuje do GÓR 2005/5. Gorąco zachęcam do samodzielnego sprawdzenia prawdziwości powyższej rekomendacji.
Piotr Drożdż