Drodzy Czytelnicy
Zdajemy sobie sprawę, że ostatni zimowy numer GÓR w pierwszej połowie tego roku, który właśnie trzymacie w rękach, trąci trochę donkiszoterią. Otóż postanowiliśmy rzucić rękawicę nie-zimie, która dała się porządnie we znaki wszystkim miłośnikom sportów, wymagających większej ilości lodu i śniegu. Walczymy z nią na dwójnasób.
Przede wszystkim udowadniamy, że kto chce, ten zimę znajdzie, nawet gdy jej - teoretycznie - nie ma. O prawdziwości tej tezy niech świadczy fakt, że znakomita większość lodu i śniegu, jaki widzicie na kolejnych stronach, została uwieczniona w Roku Pańskim 2008. Tak, to nie literówka! 2008!
Poza tym, ze wszystkich sił swoich, inspirujemy do zimowej działalności (nawet jeśli ma to poskutkować dopiero za rok). Dobrym przykładem jest już okładka. Chciałoby się powiedzieć, że GÓRY stawiają piwo wszystkim zwolennikom "dziabania", którzy na jej widok nie poczuli zewu lodowych zerw. Mam nieodparte wrażenie, że budżet redakcji nie ucierpiałby z powodu takiego zakładu…
Okładki GÓR, jak i sama "okładkologia", to zresztą temat, któremu mógłbym prawdopodobnie poświęcić osobny artykuł. Po pierwsze dlatego, że odkąd pamiętam, analizowałem pierwsze strony górskich czasopism. Wciąż mam w pamięci niezapomniane covery nieistniejącego już "Mountaina", redagowanego przez Kena Wilsona, czy też "Climbinga" w czasach, gdy szefował mu Michael Kennedy. Po drugie, team GÓR wkłada sporo serca w tę część pracy redakcyjnej, której zadaniem jest stworzenie atrakcyjnej wizytówki każdego numeru. Nierzadko do ostatniej chwili rozważamy, który projekt ma otwierać kolejne wydanie. I cieszymy się z efektów naszych starań. Podczas coraz liczniejszych międzynarodowych imprez, na których mamy okazję prezentować nasze pismo, okładki GÓR są powszechnie uważane za wyjątkowe. Wracając zaś do pierwszej strony tego numeru, którą zdobi zdjęcie Ines Papert autorstwa naszego stałego współpracownika Rainera Edera… Cóż… również i tym razem mieliśmy do wyboru trzy, równie udane projekty. Wierzymy, że intuicja nas nie zawiodła!
Zgodnie z klimatem okładki sporo miejsca poświęcamy w tym numerze wspinaczce lodowej i mikstowej. Oprócz opowieści i wywiadu z Ines na temat pierwszego kobiecego przejścia legendarnej drogi Flying Circus, tego typu wspinaczki dotyczą jeszcze dwa obszerne materiały. David Kaszlikowski w swoim ilustrowanym story prezentuje oryginalne spojrzenie na drytooling okiem początkującego w tej grze wspinacza. Typowo praktyczny wymiar ma miniprzewodnik po rejonach lodowych Alp: Gasteinertal, Pitztal, Kandersteg i Maltatal. Po jego przeczytaniu każdy miłośnik "narzędziowego" wspinania powinien znaleźć sobie nowy cel na zimowe eskapady.
Programowo nie zapominamy o naszym oczku w głowie: skituringu. Miłośnicy foczenia w Tatrach znajdą kolejne godne polecenia trasy i zjazdy w rubrykach 1+1 Ski-Alp oraz Zjazdy z wyższej półki, a uczestnicy i widzowie Alpin Sport Tour Race powspominają te udane zawody dzięki artykułowi w dziale Relacje. Prezentujemy również pierwszą część porad technicznych, dotyczących tej coraz popularniejszej w Polsce dyscypliny.
Rekordowo dużo na naszych łamach tak lubianych przez Was wywiadów - i to wszystkie ze światowymi gwiazdami sceny wspinaczkowej. Oprócz wspomnianej rozmowy z Ines Papert, przeprowadziliśmy wywiad z Martiną Čufar, która niezwykle zajmująco opowiedziała o swoich pierwszych krokach we wspinaczce rysowej oraz big-wallowym debiucie na ścianie El Capitana. Wzięliśmy również na spytki dwoje aktualnych Mistrzów Świata: Austriaczkę Annę Stöhr (buldering) oraz Hiszpana Ramona Juliana Puigblanque (wspinanie na trudność).
Nigdy nie zaniedbujemy gór wysokich, w które tym razem udamy się w zaszczytnym towarzystwie gościa poprzedniego Krakowskiego Festiwalu Górskiego - Micka Fowlera. Dla tych, którzy byli obecni na świetnym pokazie Brytyjczyka, będzie to okazja do przypomnienia sobie jego tybetańskich opowieści nasyconych nutką brytyjskiego humoru. Ci zaś, którzy nie byli, mogą żałować, ale równocześnie cieszyć się, że artykuł Micka przybliży im jakąś część tych wrażeń. Z kolei dla wszystkich, którzy planują w najbliższym czasie działać wysoko nad poziomem morza, nieocenioną pomocą okaże się pierwsza odsłona Porad Szamana Wysokogórskiego.
Wiosna coraz bliżej, więc nie mogło zabraknąć Skalnego Raju. W "wielogłosowym" artykule przedstawiamy uroczy rejon hiszpańskiej prowincji Huesca - Alquezar. W każdym z kolejnych numerów takich klimatów będzie przybywać. Cóż, ludzie GÓR są przekorni - niby nie dość im zimy, ale już tęskno do wiosny. :)
Piotr Drożdż