Drodzy Czytelnicy
"Aby być naprawdę silny, trzeba zacząć się wspinać, będąc bardzo młodym, kiedy ma się 10-12 lat. Jeśli zaczniesz jako szesnastolatek, nigdy nie osiągniesz takiego poziomu siłowego. To tłumaczy dlaczego wspinacze młodego pokolenia są mocniejsi niż my kiedykolwiek byliśmy" - powiedział kiedyś w wywiadzie Alex Huber. Niemiec mówił to w kontekście wyczynów takich wspinaczy jak Chris Sharma, który szturmem wszedł na amerykańską, a później światową scenę wspinaczkową w wieku 15 lat, ale prawdziwie przełomowych przejść dokonywał kilka lat później.
Przytoczony cytat brzmi dzisiaj jeszcze bardziej aktualnie, chociaż zapewne należałoby nieco obniżyć podany przedział wiekowy. Adam Ondra, którego zdjęcie publikujemy na okładce, udowadnia bowiem, że jeszcze młodszy niż Sharma nastolatek może być już w pełni ukształtowanym wspinaczem, który wprowadza dyscyplinę w nowy wymiar. Tym samym spełniają się prognozy innego wielkiego wspinacza XX wieku - Johna Gilla, który wnioskując na podstawie podobieństwa wspinaczki sportowej do gimnastyki, wróżył znaczne obniżenie się wieku czołowych zawodników.
Wspomniana okładka zwiastuje zapowiadane w poprzednim numerze, obszerne cover story, poświęcone "cudownemu dziecku wspinaczki". Opisując niesamowity sezon Adama, Petr Piechowicz zręcznie uniknął pułapek, w jakie łatwo wpaść, pisząc o wspinaczce sportowej. Jednak przede wszystkim efektownie udowodnił, że jest bodaj najlepszym czeskim fotografikiem, specjalizującym się w tematyce wspinaczkowej. Wracając zaś do samego Adama Ondry - niezwykle cieszy, że tak młody wspinacz, który ma w dodatku wszelkie predyspozycje, aby stać się liderem pokolenia, prezentuje wysoce klarowne i surowe podejście do wspinaczkowej etyki. Adam zawsze dba, aby nie było żadnych wątpliwości co do stylu oraz czasu, w jakim przechodzi drogi oraz jest zdecydowanym wrogiem powszechnego obecnie "rozmiękczenia" skali wspinaczkowej. Jeśli inni pójdą w jego ślady, dobrze to wróży na przyszłość. My w każdym razie trzymamy za to kciuki, a w przyszłości obiecujemy dokładać kolejne cegiełki do popularności młodziutkiego Czecha (począwszy od prawdziwej "cegły", czyli okładki i 10-stronicowego artykułu w tym numerze).
Obszerny materiał o Adamie, nie jest jednak największym opracowaniem tego wydania. Jest nim bowiem kolejna GÓR-ska monografia, poświęcona kultowemu szczytowi. Tym razem nasz etatowy autor takich opracowań, Kuba Radziejowski, wziął na tapetę Piz Badile. Monografia została skonstruowana według sprawdzonego schematu. Mamy więc artykuły historyczne, topo, schematy, a także obszerny wybór - jakże cenionych przez większość naszych Czytelników - bujdałek opisujących przejścia sprzed lat. Wśród nich nie zabrakło prawdziwych perełek, jaką jest chociażby fotoreportaż z pierwszego polskiego przejścia Drogi Cassina w 1958 roku! Dla jakże licznych z Was, którzy uwielbiają takie archiwalia, będzie to naprawdę łakomy kąsek.
Nie mogło zabraknąć reportażu z niedawnego górskiego przejścia oraz materiału typu "skalny raj". Pierwszą z tych kategorii reprezentuje oparty na ciekawym pomyśle narracyjnym "Fitz Roy, czyli typowa historia sportowa w dwóch aktach z happy endem", traktujący o niedawnym polskim wejściu na najwyższy szczyt Patagonii. Z kolei opis miejscówki dla miłośników znacznie mniejszych form skalnych znajdziecie w artykule poświęconym greckiej wyspie Tinos, która ma szanse stać się jedną na najciekawszych europejskich destynacji bulderowych. Wygląda na to, że o ile skałkowcy mają swoje Kalymnos, to niedługo bulderowcy będą szeptać przy ogniskach o przechwytach na niezliczonych głazach opisywanej przez nas wyspy.
Sporo dzieje się ostatnio na górskim rynku wydawniczym, co odzwierciedla wyjątkowo obszerny dział recenzji. Przyzwyczailiśmy już Was do sporej ilości wszelkiego rodzaju porad praktycznych, które nieprzerwanie cieszą się dużą poczytnością i sporym odzewem w postaci docierających do nas maili i komentarzy. Również w tym numerze poświęcamy tego typu materiałom sporo miejsca. Ten trend będziemy utrzymywać w następnych wydaniach, choć patenty dla skiturowców zostaną zastąpione między innymi "sztuczkami", które można wykorzystać w skałach. W ogóle, zgodnie w wieloletnią tradycją, "powierzchnia skalna" w naszych GÓRACH - ta do zagospodarowania dla skałkowców, trekersów czy wspinaczy górskich - będzie w czasie wiosennych miesięcy systematycznie rosnąć. Zapraszamy!
Piotr Drożdż