logo

Drodzy Czytelnicy

Okres powakacyjny jak zwykle przynosi sporo relacji z polskich wypraw w góry świata. Tym razem zaczynamy od wyjątkowo w tym roku oblężonej przez naszych rodaków Kirgizji. Oczywiście w przypadku takich rejonów owo "oblężenie" oznacza równoczesny pobyt kilkunastu osób. Na łamach tradycyjnego wydania GÓR publikujemy opowiadania członków dwóch zespołów, które zanotowały największe sukcesy sportowe. Pozostałe, również interesujące materiały, znajdziecie na naszej stronie: www.goryonline.com. Smaczku zamieszczonym bujdałkom z Kirgizji nadaje fakt, że każda jest z "zupełnie innej bajki", ale - mimo zupełnie innego rodzaju wrażliwości, jaki prezentują autorzy - obie stanowią świetną lekturę.

Czasy, kiedy z łam czasopism dowiadywaliśmy się o najnowszych wydarzeniach z naszego i zagranicznego podwórka dawno minęły. Owszem, wciąż większe objętościowo materiały, bardziej szczegółowe opisy i fabularyzowane opowiadania są domeną czasopism, ale w dziedzinie newsów króluje znacznie szybsze medium, jakim jest Internet. Wyjątkiem potwierdzającym regułę są nasze premierowe materiały o przejściach Sławka Cyndeckiego na Sfinksie w Peru. W momencie wysyłania GÓR do druku próżno szukać w cyberprzestrzeni informacji o tych świetnych, jednych z najlepszych w historii polskiej wspinaczki klasycznej poza Europą, dokonaniach. Wiele wskazuje na to, że będzie tak do momentu, kiedy nasze pismo spocznie na półkach salonów prasowych. Dysponując takich "hitem", postanowiliśmy nadać mu właściwy wymiar. Mamy więc zwięzłą informację w Top News, opowiadanie Sławka, gdzie opisuje swoje "zabawy ze Sfinksem" oraz miniwywiad, w którym zapytaliśmy go o dodatkowe szczegóły i refleksje. Cóż, jest takie stare taternickie powiedzenie, że im więcej ktoś robi, tym mniej mówi i odwrotnie. W dzisiejszych, "medialnych" czasach, ta prawda straciła nieco na aktualności i nie zawsze odzwierciedla rzeczywistość. W tym wszak przypadku powiedzenie to sprawdza się w 100 procentach...

W części poświęconej światowym ogródkom skalnym prezentujemy kolejny - po opisywanym kilka numerów wcześniej Buouxie - rejon, który teoretycznie najlepsze lata i największą popularność ma już za sobą. Mowa o amerykańskim Smith Rock w stanie Oregon. Ten ogródek skalny, podobnie jak francuski Buoux, szczyt oblężenia i "publicity" przeżywał pod koniec lat osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych XX wieku. Nie oznacza to oczywiście, że nie warto go - zwłaszcza w erze popularności kierunku amerykańskiego - odwiedzić. Wręcz przeciwnie: zarówno jakość wspinania, jak i walory krajobrazowe tego miejsca są niepowtarzalne. Ponadto, pomijając praktyczny aspekt materiału, rejon ma wyjątkowo pasjonującą historię, której poświęciliśmy osobny tekścik. Postaraliśmy się także o wspomnienia ze "złotej ery" Smith Rock z pierwszej ręki. Poprosiliśmy o nie jednego z najlepszych wspinaczy skalnych tamtych lat - Francuza Jean-Baptiste'a Tribouta, którego - co dodaje smaczku wywiadowi - trudno traktować jak wspinaczkowego dinozaura, gdyż ostatnio, w wieku 48 lat, znów robi drogi 8c. Wreszcie - last but not least - wystarczającym powodem, aby rozważyć odwiedzenie Smith Rock, lub chociaż wpisanie go na listę przyszłych celów, wydaje się być turnia, która zdobi naszą okładkę. Chyba każdy zarażony wertykalną pasją przyzna, że Monkey Face, jedna z najbardziej niesamowitych formacji skalnych na świecie, może być celem lub przedmiotem marzeń samym w sobie...

Oprócz standardowej porcji materiałów w serwisach informacyjnych, działach turystycznych i opisujących nasze rejony skałkowe, po raz kolejny serwujemy Wam sporo wrażeń stricte literackich. Ponownie, zachęceni pozytywnym odzewem na poprzednie tego typu eksperymenty, zdecydowaliśmy się na publikację naprawdę długiego, jak na łamy GÓR, opowiadania w dziale "Literatura". Naszym zdaniem Siedem Snów jak najbardziej na to zasługuje. Ponadto startujemy z nową rubryką "Debiuty", w której będziemy zamieszczać wspomnienia z wszelkiego rodzaju górskich "pierwszych razów" (prosimy bez skojarzeń z tabloidową prasą dla nastolatków! :-)). W pierwszej odsłonie autorka opisuje swoją premierową wspinaczkę lodowo-mikstową na szkockim Ben Nevisie. Zachęcam wszystkich do nadsyłania nam opisów swoich nowych wertykalnych doświadczeń i życzę, żebyście, po nadchodzącej zimie, mieli co opisywać. Wszakże to właśnie nowe doświadczenia, owe "debiuty", są solą nie tylko naszej górskiej pasji, ale i życia w ogóle...

Piotr Drożdż



adres email do składania reklamacji: reklamacje@czytaj.goryonline.com