logo

Drodzy Czytelnicy

Droga wspinaczkowa jako swoiste dzieło sztuki, jako taniec "rozpisany na czubki wspinaczkowych butów i opuszki palców", a wspinacz - jako artysta, "podniebny tancerz", układający własną choreografię, po raz pierwszy odczytujący zaklęty w skale potencjał ruchowy, lub też interpretujący na swój sposób układ poprzedników. Takie analogie mają długą tradycję w dziejach teoretycznej i ideologicznej refleksji nad sportami górskimi. Jeśli zaś taniec, to i muzyka. I rzeczywiście: odcisnęła ona swoje piętno na historii sportów wspinaczkowych, a świadectwo inspiracji muzycznych "wertykalnych tancerzy" stanowią chociażby nazwy dróg - jakże często nawiązujące do tytułów utworów muzycznych lub piosenek. Nie inaczej jest z największym napisem na naszej okładce, który zapowiada obszerny meteriał. Eternal Flame - jak dowiecie się z tekstu Aleksa i Thomasa Huberów - ta znana każdemu wspinaczowi nazwa drogi Wolfganga Güllicha na Nameless Tower w Karakorum również wzięła swoją nazwę od tytułu piosenki. Tym razem wspinaczkowe dzieło sztuki, jakie stworzył doborowy zespół niemieckich wspinaczy, znacznie przerosło artystyczną wartość muzycznej inspiracji - miłej dla ucha, ale w gruncie rzeczy błahej piosenki zespołu Bangles. Jednak nie zawsze tak było. Royal Robbins, ruszający na dziewicze jeszcze ściany Doliny Yosemite w latach sześćdziesiątych, zasłuchiwał się w Bobie Dylanie. Nieodżałowany solista Bachar przepadał za Johnem Coltranem. Amerykańskie pokolenie lat siedemdziesiątych wielbiło Hendrixa i nazwy, które zna każdy wspinacz na świecie - Astroman czy Midnight Lightning - pochodzą właśnie od utworów genialnego gitarzysty. Nie trzeba jednak szukać tak daleko - wszak na naszej ścianie ścian mamy Wish You Were Here czy Epitafium, będące nawiązaniami do dokonań gigantów muzyki rockowej - Pink Floyd i King Crimson, a wspinając się najpopularniejszą ścianą Tatr Polskich gruntownie przerobimy dyskografię zespołu Mettallica. Poszukajmy jeszcze bliżej: czy nie jest tak, że wiele z naszych górskich przygód, podróży i tripów jest nieoderwalnie związane z muzyką, jaka grała nam w tym czasie w głośnikach auta, słuchawkach, a może po prostu - w duszy? Czy najlepszym "wehikułem czasu" przywołującym te wspomnienia nie jest właśnie posłuchanie "hitu wyjazdu"?

Zapędziłem się w te muzyczno-wspinaczkowe dywagacje, pora jednak wrócić do treści numeru :. Trzy największe materiały są autorstwa niekwestionowanych gwiazd - choć to oczywiście złe, bo mające w pewnym stopniu pejoratywny oddźwięk, słowo - sportów górskich na świecie i w Polsce. Wspomnianych już wyżej braci Huberów nie trzeba nikomu przedstawiać, a że tym razem ich cel był z bardzo wysokiej półki, to jego długo wyczekiwaną realizację z przyjemnością dokumentujemy w naszym cover story. Nie mogło zabraknąć w GÓRACH relacji z wejścia Kingi Baranowskiej na Kangczendzongę. Wprawdzie z jej dokończeniem musieliśmy poczekać, aż himalaistka wróci z następnej, niestety nieudanej wyprawy na Shisha Pangmę, ale nie mamy wątpliwości, że nawet pół roku po opisywanych wydarzeniach ciągle warto zaprezentować ten materiał; zwłaszcza że nadaliśmy mu wspólnie z autorką oryginalną formę. Zachęcam więc do lektury i obejrzenia Pocztówek Kingi z Kangi! Wreszcie trzeci autor - Adam Pustelnik - opowiada nam o swoim sezonie, w którym wyrobił jak na razie 100% normy, mimo że czasem wracał na tarczy i nie realizował upatrzonych celów. Wtajemniczeni wiedzą, że konstatacja ta, choć brzmi absurdalnie, jest zgodna z prawdą, a wszyscy z przyjemnością przeczytają autorską relację z wertykalnych zmagań naszego czołowego wspinacza skalnego.

Parę słów o nowościach. Już w poprzednim numerze zainicjowaliśmy naszym zdaniem bardzo obiecujący dział "Młodzi Gniewni", gdzie będziemy przedstawiać wywiady z młodymi stażem (a zwykle i wiekiem), już mającymi sukcesy, ale przede wszystkim - dobrze rokującymi na przyszłość przedstawicielami sportów wspinaczkowych. Nowym działem jest też WSPIN-owa DVD-teka, w której będziemy opisywać sztandarowe filmy o tematyce górskiej i wspinaczkowej, które - naszym zdaniem - warte są postawienia na półce obok ulubionych książek czy przewodników. Oczywiście nie zabrakło kilku zestawień tego, co działo się w różnych wertykalnych "dyscyplinach" w ostatnich miesiącach. Przede wszystkim późna jesień to czas na tradycyjne podsumowanie sezonu w naszych ukochanych górach - Tatrach. Równie obszernie relacjonujemy powakacyjne osiągnięcia naszych skałkowców i bulderowców, wzbogacone o liczne wywiady. W numerze znajdziecie też materiały o charakterze przewodnikowym, zarówno dla turystów górskich, jak i wspinaczy.

Zaczęliśmy muzycznie, więc skończmy również frazą z klasycznej piosenki: "This is the end / Beautiful friend" :)

Piotr Drożdż



 
adres email do składania reklamacji: reklamacje@czytaj.goryonline.com