Drodzy Czytelnicy
"Wspinanie kojarzy mi się nie tyle ze stawaniem na szczycie, co ze spoglądaniem na drugą stronę. Bo zawsze masz przed sobą nowe horyzonty, ku którym możesz zmierzać. To właśnie lubię we wspinaczce" - powiedział kiedyś Chris Bonington. Prawdopodobnie pod tymi słowami podpisałaby się większość miłośników sportów przestrzeni, którzy jakże często w momencie zrealizowania kolejnego górskiego marzenia, mają już w głowie następne plany i inspiracje. Motto to z pewnością świetnie pasuje do wspinaczkowych życiorysów obu bohaterów naszej kwietniowej okładki: Stefana Glowacza i Marcina Tomaszewskiego. "Zaraz, zaraz, Marcin i Stefan na okładce? Oni wspinali się razem?" - zapytacie. Śpieszę więc rozwiązać tę zagadkę. Nie, nie przegapiliście żadnej polsko-niemieckiej wyprawy. Po prostu po raz drugi w historii GÓR przygotowaliśmy dwie okładki: jedną ze Stefanem (zapowiada ona jego materiał ze wspinaczki w rejonie Pedra Riscada w Brazylii), a drugą z Marcinem (który w tym numerze opisuje wytyczenie nowej polskiej drogi na Acopan Tepui w Wenezueli). Czemu zaś przyszedł mi do głowy przytoczony na wstępie cytat? Otóż zarówno Stefan, jak i Marcin, w akapitach podsumowujących ich teksty, zupełnie niezależnie, piszą o tym, że podczas zimnych biwaków w innych górach będą wspominać chwile spędzone w tropikach. Przyznacie, że trudno to uznać za zbieg okoliczności - jest to raczej dowód na pewną "uniwersalność" myślenia ludzi gór.
Nasz imponujący "blok tropikalny" nie składa się tylko ze wspomnianych cover stories. Po pierwsze, postaraliśmy się także o wywiady ze Stefanem i Marcinem, w których mogliśmy zapytać ich o najbliższe plany, a przede wszystkim - o dodatkowe informacje niezawarte w autorskich artykułach. Po drugie, Misterios - linia, o której pisze Marcin - nie była jedyną polską nowością wytyczoną w tym roku na Acopan Tepui. Nową drogę otworzył także zespół krakowski, a jej śladem na naszych łamach jest fotoreportaż, w którym ta historia jest efektownie opowiedziana za pomocą zdjęć i rozbudowanych podpisów. Całość "Tropikalnego Big Walla" - jak reklamujemy ten blok materiałów na okładce - tworzy niezwykle kolorowy i urozmaicony kolaż, który powinien świetnie harmonizować z coraz mocniej wyczuwalną w powietrzu wiosną.
Kwietniowy numer, jak na wiosenne wydanie GÓR przystało, jest zdominowany przez skalne klimaty, co jednak nie oznacza, że tak szybko zapomnieliśmy o zimie. Jak zwykle w ciekawe wydarzenia obfitował zimowy sezon w Szkocji, toteż poświęciliśmy mu niewielkie podsumowanie. Jest ono niejako wstępem do literackiego spojrzenia na legendarne szkockie wspinanie mroźną porą, jakim podzielił się z nami Marek Raganowicz. "Regan", który już kilkukrotnie dał się nam poznać jako utalentowany autor wspinaczkowych bujdałek, i tym razem nie zawodzi: "Nie stój, nie czekaj" to kolejna ciekawie skonstruowana i dobrze napisana opowieść, która zaczyna się w Chamonix, aby przez Tatry dotrzeć pod legendarnego Ben Nevisa i inne niewielkie gabarytowo, a mimo to groźne szkockie ściany. Skoro już jesteśmy przy tekstach i charakterze literackim, nie sposób nie wspomnieć drugiej odsłony zapoczątkowanego miesiąc temu cyklu "Nie samym wspinaniem żyje człowiek". Choć standardowo będziemy zamieszczać pod tym szyldem wywiady, to tym razem - na prośbę autora - zrobiliśmy wyjątek. "Lot wolności" to niezwykła opowieść o pracy w charakterze… mima. Szczerze zachęcam do jej lektury.
Wróćmy jednak do skalnych klimatów. Niemałą gratkę przygotowaliśmy dla zwolenników bulderingu. Bogato ilustrowane i obszerne opracowanie Tomka Mazura, prezentujące najtrudniejsze problemy na świecie z pewnością rozpali wyobraźnię niejednego miłośnika "najczystszej ze wspinaczkowych gier". Zanim forma pozwoli wziąć na celownik jeden z topowych bulderów, polecamy spożytkowanie spręża wywołanego przez lekturę na Kamieniu pod Wysoką, którego najnowsze szczegółowe topo prezentujemy w bulderKornerTopo.
Wreszcie dwa duże materiały o charakterze przewodnikowym zapowiedziane na okładce. W ciągu pięciu lat, czyli od czasu, kiedy opisywaliśmy topowe rejony Turcji położone nieopodal Antalyi, zmieniło się tam praktycznie wszystko. Oprócz świetnych zdjęć Bernardo Gimeneza wielkim atutem artykułu "Turcja - słoneczny wspin" jest wiedza jego autorki, która spędziła w opisywanej okolicy wiele czasu. Drugi z opisanych "skalnych rajów" to Sycylia, której ogromny potencjał idzie w parze ze znikomą, jak na razie, popularnością. Liczymy, że wielu z Was wybierze się w któreś z tych miejsc - albo wkrótce, w ramach spontanicznego wiosennego wypadu, albo w trakcie starannie zaplanowanego jesiennego tripu. My zaś obiecujemy opisanie kolejnych godnych uwagi celów już w następnym numerze. Do zobaczenia!
Piotr Drożdż